Dla swojego jedynego syna życzyłabym sobie innego kierunku kariery i innej posady od tej, jaką Kamil sam sobie wybrał. Gdy Kamilek był jeszcze małym chłopcem marzyło mi się, by w przyszłości został prawnikiem, tak jak jego ojciec. Gdyby tylko zechciał, Kamil otrzymałby wsparcie od ojca, a do tego, po zdobyciu tytułu magistra miałby zapewnione miejsce w kancelarii swojego ojca. Niestety, mój syn zupełnie nie wdał się w nas, ambitnych rodziców, a wszystkie cechy odziedziczył po swoich dziadkach.
Zarówno moi rodzice, jak i rodzice mojego męża pochodzili z klasy robotniczej, byli niewykształceni i przez całe życie tyrali za jakieś marne pieniądze. My nie chcieliśmy powielać ich wzorców, dlatego poszliśmy na studia i wykształciliśmy się na uczonych ludzi. Nasz syn miał podobnie jak my pójść na studia i zdobyć takie wykształcenie, które zagwarantuje mu miejsce na gdyńskim rynku pracy.
Kamil na studia poszedł, jednak wcale ich nie ukończył. Nie pasowała mu nauka, nie chciał być inżynierem, dlatego zrezygnował ze studiów i zaczął szukać pracy. Na początku zatrudnił się jako pracownik magazynu, później awansował na brygadzistę. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu spraw, ale Kamil był dorosły i mógł sam podejmować decyzje. Teraz, z chwilą objęcia przez syna stanowiska kierownika magazynu nadal nie jestem zadowolona, kierownik magazynu Gdynia, choć cieszę się, że syn jest dobry w tym, co robi.